Strona główna

Zmiana kategorii wiekowej oraz poranne bieganie.

Powoli zbliża się ten dzień. Co ja piszę, on wręcz pędzi do mnie. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że panicznie boję się przejścia w wiek hmm „dojrzały”. Zmiana kategorii wiekowej na zawodach z M20 na M30 zaczyna stawać się dla mnie rzeczywistością. 

Dwie dekady temu jako ówczesny dziesięciolatek spoglądałem na staruszków (osoby 30+) jak na osoby z ogromnym pakietem doświadczeń życiowych. Wydawało mi się to takie odległe. Przecież jeszcze całe 20 lat przede mną. 

Pstryk palcami i o dziwo 20 lat minęło. I nadal jest we mnie ten dziesięciolatek z podziwem spoglądający na innych. Jedyne co różni mnie od tego dzieciaka to plecak z 20 latami doświadczenia życiowego. 

Co jest w plecaku?

Czego nauczyłem się przez 20 lat kroczenia po tym świecie? 

Przede wszystkim nauczyłem się marzyć. Mieć w życiu marzenie, które może stać się celem. Im bardziej wygórowany i zawiły, tym lepszy, bo będzie go ciężko zrealizować. Nauczyłem się doceniać małe, ulotne chwile. Kochać, bo bez tego człowiek gaśnie. Nauczyłem się przegrywać, bo można wyciągnąć z tego nie jedną lekcję. Nauczyłem się wygrywać, bo należy doceniać własną pracę. 20 lat pokazało, że każdy kolejny dzień może być niespodzianką.

Jednym z przyjaciół jakich dane było mi spotkać w moim życiu jest Hugo. Wielki psiak o niesamowitej energii do życia. Zawsze zadowolony i radosny. Szczególnie wtedy, gdy na horyzoncie pojawi się przysmak. Pomyślałem, że w dzień moich urodzin trzeba się podzielić radością. Powstał wtedy pomysł przekazania tej radości moim czworonożnym przyjaciołom. 

Proszę więc każdego znajomego i odwiedzającego 🙂 jeśli masz ochotę uczcić ze mną dzień 30 urodzin możesz to zrobić przekazując dowolna wpłatę na zrzutkę pod linkiem poniżej. Cała kwota zostanie przekazana na karmę oraz bieżące potrzeby naszych przyjaciół z Ostrowskiego schroniska w Wysocku Wielkim, przy ulicy Pruślińskiej 3. 

Podsumowanie porannego biegania.

Jest w tej porannej ciszy pewne piękno. Puste chodniki są takie szerokie. Są tylko dla mnie. Stosując wszystkie 5 pomocnych trików udało mi się sprawnie wychodzić na treningi. Było to bardzo ważne, ponieważ ciało jeszcze spało i szukało pretekstu do pozostania w domu. Nie zaprzeczam, że nie raz miałem myśl by zostać, tym bardziej, że w poniedziałek było -19 stopni na zewnątrz. 

Stawiając pierwsze kroki sen szybko uciekał. Pozostawiając miłe wspomnienie. Najlepsze jednak było dopiero przede mną. Umysł wyciszał się z każdym krokiem, a ja układałem sobie plan na cały dzień. Gdy pojawiałem się w pracy około godziny 7 rano napotykałem zaspanych, ledwo wyrwanych ze snu ludzi. Czułem, że ten poranny wysiłek procentował. Jestem przekonany, że nie były to moje ostatnie treningi o poranku. Na stałe zagoszczą one w moim biegowym kalendarzu. 

Dziś nie będzie podsumowania z tygodnia biegowego. Od dziś będzie się pojawiać co dwa tygodnie. Oczekujcie niedługo dwóch nowych przepisów na mega biegowe jedzonko.

Wszystkiego dobrego. 

Wygórowany 🙂

Podaj dalej, zainspiruj kogoś:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *